KuPamięci.pl

Urszula Irena Tymińska


* 16.08.1925

 

+ 25.01.2010

Miejsce pochówku: Warszawa, cm. Powązkowski

,

woj. mazowieckie

pokaż wszystkie
wpisy (9)
Licznik odwiedzin strony
10273
Poznałyśmy się 15 lat temu...jak ten czas szybko płynie - to połowa mojego życia. Miałam 15 lat. Jak wiele Pani Urszula wniosła do mojego życia, aż cięzko opisać. Byłam nastolatką, a to trudny okres w życiu. Wzloty i upadki, ciężkie decyzje, czas buntu - ale Ona zawsze potrafiła mnie pocieszyć, doradzić; subtelnie ale stanowczo poprowadzić we właściwym kierunku. Nauczyła mnie wiele i za to będę jej wdzięczna do końca. Zawsze chciała jak najlepiej dla wszystkich. Była ostoją nie tylko dla najbliższej rodziny, ale dla nas wszystkich. Pamietam jej wspaniałe opowieści. O rodzinie, o kuzynach z Podwierzbia, o okresie Postania Warszawskiego, o Grecji. Było ich tak wiele. Były tak pięknie opowiadane, że czułam jakbym sama brała w nich udział. Siadałyśmy po obiedzie przy kawie lub herbatce (czasem i przy pierniku) i ... opowiadałyśmy, wspominałyśmy. Dzisiaj każdorazowo przejeżdżając przez Podwierzbie przypominają mi się jej opowieści z czasów dzieciństwa. Opowieści o jej rodzicach, o gimnazjum.....jak wiele tego było. Uwielbiała las, naturę, Wilgę. Tak bardzo zawsze pragneła wyjazdu na działkę "Wiesz, chociaż na 3 dni". Nie potrafiła siedzieć i nie robić nic. Zawsze znalazła sobie zajęcie. Uwielbiała ogród, kwiaty, iglaki. Cieszę sie, że mogłam pobyć z Nią tego lata choć tych pare dni w Wildze, odwiedzić rodzinę. Potrafiła żyć dla innych. Zawswze chcialam być taka jak Ona. Robiąc coś myślałam jak na to zareaguje, co powie. Zawsze była mi bliska i taka pozostanie. Ciężko jest pisać o Pani Urszuli w czasie przeszłym. Bo żyje w nas, w naszych wspomnieniach. Trudno nam bez Niej, ale cieszę się, ze jest teraz ze swoimi bliskimi..Rodzicami i siostrami. Była cudowną osobą. Dziękuję Bogu, że Ją poznałam..
Zgłoś SPAM
Zazwyczaj pani Urszula przygotowywała piernik na kilka tygodni przed świętami, przekładała go i pakowała w pergamin chowając w piwnicy i strzegąc jak oka w głowie. Cała reszta rodziny czyli i mąż, i wnuki w zmowie ze mną skradali się na dół,pod Jej nieuwagę i podjadali ten przysmak ciesząc się, że zostali niezauważeni. Za braki w zapasach i tak zwykle obarczany był mąż, a wszyscy oblizywali się po pierniku długi czas.
Zgłoś SPAM
Panią Urszulę poznałam kilkanaście lat temu, będąc nastoletnia dziewczyną podjęłam u Niej pracę, pomagałam jej w prowadzeniu domu. Był to czas bardzo ciekawy i przyjemny. Zazwyczaj przyjeżdżałam w soboty, wówczas Pani Urszula z mężem czekali na mnie ze śniadaniem, podawanym na drewnianej deseczce, najbardziej pamiętam ser żółty z dużymi dziurami i salami. Później piliśmy mocną kawę w małych chińskich filiżankach. Pracowałam do popołudnia, sprzątając dom, przestawiając bibeloty i podlewając kwiaty. Nie zdarzyło się abym wyszła bez obiadu. Nigdy nie odczułam, że praca przy sprzątaniu czyjegoś domu jest czymś gorszym czy źle odbieranym, przeciwnie zawsze serdecznie rozmawiałyśmy wymieniając się informacjami o wydarzeniach w rodzinie.Podczas tej pracy i późniejszej pracy u pani Agnieszki nauczyłam się wielu rzeczy, głównie w kwestii gotowania. I tak od kilku lat robię na święta Bożego Narodzenia piernik pani Tymińskiej przekładany konfiturami śliwkowymi i kremem kawowym, mam przepis na szarlotkę francuska i sałatkę ze śledzi. Może to drobiazg ale w ten sposób nauczyłam się jak ma pachnieć prawdziwy dom, jak ważne jest dbanie o wspólne rodzinne chwile. Pamiętam Panią Urszule jako bardzo ciepłą , dobra i serdeczną osobę, taki jej obraz zawsze będzie w moich wspomnieniach, a te z kolei pojawiają się kiedy otwieram zeszyt z przepisami czy przygotowuje święta.
Zgłoś SPAM
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
-
Agnieszka Tymińska
26.01.2010