Odtwarzanie Kliknij, aby rozpocząć odtwarzanie Pauza Pauza
Wczytywanie
 
KuPamięci.pl

Halina i Konrad Szeniawscy Lucyna Rymbiewska z dm Szeniawska


* 16.01.1937

 

+ 03.05.2010

Miejsce pochówku: Warszawa, cm. Bródzieński, Kościół Wincentego

,

woj. mazowieckie

 
Licznik odwiedzin strony
196326

Lusia  *24.01.1958- +29.09.2015

Pożegnanie Lusi...
od syna i siostry...

Brakuje czasem słów, by wyrazić jak smutno jest, gdy ktoś ukochany od nas odchodzi...

Lusiu...
Odeszłaś od nas tak nagle, niespodziewanie, nikt z nas nie został przygotowany na tak szybkie rozstanie.

Byłaś kochanym człowiekiem, pomocnym i życzliwym dla wszystkich, byłaś naszą osotoją w życiu.

Jednoczyłaś całą rodzinę, która po wielu ciosach, po wielu rozstaniach z całą starszą generacją w ciągu ostatniego czasu, była trochę w rozsypce.

Mogłaś i chciałaś przejąć rolę tej najwyższej instancji, podtrzymującej nas wszystkich razem. I na pewno wspaniale wykonałabyś to zadanie, gdyby Bóg pozwolił Tobie zostać dłużej wśród nas...

To jest tak, jak napisała nasza kuzynka na Twojej stronie internetowej - "Lusiu, bez Ciebie ta Rodzina już nigdy nie będzie taka sama!!!"

Nie myślałaś o sobie, Twoje serce przygarniało wszystkich potrzebujących i oddalało Twoje potrzeby i zdrowie na dalszy plan...

Zawsze kochająca bezkrytycznie, bez zadawania pytań, nie oczekująca wzajemności ani wdzięczności.
Bardzo skromna, wrażliwa, o wielkim sercu...

Wspaniała Matka, siostra, przyjaciółka, na którą zawsze można było liczyć...

Patriotka, kochająca Warszawę, warszawską tradycję, bardzo mocno wierząca w Boga...

I jeżeli nawet Twoje życie było zbyt krótkie i pełne trosk, to jednak wychowałaś wspaniałego syna, który był przy Tobie od pierwszego dnia krótkiej i ciężkiej choroby, do Twojego ostatniego oddechu.

I jeżeli nawet twe życie było wypełnione ciężką pracą, to jednak tam, w małym barku "Lussi" w Śródmieściu Warszawy, stworzyłaś dla wielu osób zastępczy dom do którego zawsze można było przyjść i pogadać o problemach.

Mówię o wieloletnich pracownikach, na przestrzeni 24 lat i o wszystkich samotnych i bezdomnych, którzy otrzymali od Ciebie respekt, dobre słowo, zrozumienie, szklankę gorącej herbaty i bułeczkę do jedzenia...

Więc jeżeli chcesz, to spójrz dzisiaj na ten kościółek, na ten tłum zgromadzonych tu ludzi, którzy przyszli tu tylko dla Ciebie, aby oddać Tobie ostatni chołd i towarzyszyć w Ostatniej Drodze..

A wszystko to w podziękowaniu za Twoją miłość, lojalność, zrozumienie, przyjazń i ogromne serce...

Dzisiaj my przytulamy Ciebie z miłością do naszych serduszek, kochamy, tęsknimy i na zawsze zachowamy w pamięci...

I może zacytujmy tutaj słowa Ojca Świętego,
Jana Pawła II:         którego Lusia bardzo kochała

""A przecież, nie cały umieram.
To, co we mnie niezniszczalne, trwa!"

I to jest Twoje dziedzictwo, nasza Lucynko i Twoja duma na Wieczość...

Śpij spokojnie...



Lucyna Rymbiewska żegna

ukochanego syna Sebastiana
siostrę Renatę
wnuczkę Paulinę
Katarzynę
Córki chrzestne Ilonkę i Kasię
Rodzinę Kochańskich
Rodzinę Jerzabków
Rodzinę Szrednickich
Rodzinę Antośkiewiczów
Rodzinę Kowalskich
Rodzinę Kozickich
Rodzinę Szeniawskich
Rodzinę Nowalskich
Rodzinę Rymbiewskich
Rodzinę Ma dziarów  

Lusia żegna 

Małgorzatę i Zygmunta Szadkowskich, którzy przez cały czas trwania choroby, do ostatniego momentu, byli wraz z Sebkiem przy niej

Lusia żegna


pracowników Baru Lussi
Koleżanki i kolegów z Mokotowa, całą starą wiarę

Lusia żegna także

Przyjaciół, sąsiadów i znajomych, którzy wspierali dobrą radą, pomagali dobrym słowem i towarzyszyli w jej drodze życiowej, a także bardzo gorąco i z całego serca, wszystkich uczestniczących w tej pożegnalnej uroczystości.

Do zobaczenia u Boga, siostrzyczko... 

 

Mama *16.01.1937   +03.05.2010
Halina Szeniawska, urodzona 16.01.1937 w Warszawie .
Jako dziecko przeżyła II Wojnę Światową i Powstanie Warszawskie. W czasie Powstania Rodzice oddali ją w bezpieczniejsze miejsce do Rodziny Sulików. 10 sierpnia 1944 roku Rodzice Zmarłej i jej siostra Irena, obecna na tej uroczystości pożegnalnej, zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego Oświęcimia- Auschwitz Birkenau pierwszym transportem ludności z Powstania Warszawskiego. 12 sierpnia znaleźli się w Oświęcimiu. Tata Oświęcimia nie przeżył, pozostało tylko jego nazwisko na oświęcimskiej tablicy pamiątkowej. Mama i siostra jeszcze przed nadejściem frontu, odtransportowane zostały do Niemiec. Dzień 09.05.1945 roku był dniem ich uwolnienia w Berlinie.
Wychowana wraz z siostrą była przez swoją bardzo kochaną i oddaną mamę, którą wspominała do ostatnich chwil życia.
Jako młoda osoba ukończyła szkołę, rozpoczęła pracę, założyła rodzinę.
Z miłością i poświęceniem wychowała dwie córki. Pomagała również w wychowaniu jedynego wnuczka Sebastiana, którego ponad życie kochała.
Uczyła miłości do Boga, w czasach niesprzyjających Kościołowi, dzielnie zaprowadzała dzieci do Świątyni Bożej oraz na lekcje Religii. 
Zapewniała swojej rodzinie zawsze ogromne poczucie bezpieczeństwa, wpoiła w dzieci fundamentalne wartości takie jak: przyjaźń, lojalność i sprawiedliwość, prawdomówność i pracowitość.
Chcąc uczyć dzieci niezależności, odwagi, ambicji i zaradności w życiu, od najmłodszych lat zapisała je do harcerstwa. Na pierwszy obóz harcerski starszej córki w Orżynach, szła lasem parę kilometrów od autobusu polną drogą, piła wodę z jeziora bo w obozie wody zabrakło.
Na Wigilii zawsze była pięknie ubrana choinka, zapach świątecznych potraw i ciepły rodzinny nastrój. A w lato, w ogródku, który pielęgnowała wraz ze swoja mamą, zawsze pachniało mnóstwo cudnych kwiatów. W trudnej komunistycznej rzeczywistości, starała się zapewnić rodzinie jak najlepszy byt.
Była bardzo pracowita, wymagająca ale najwięcej wymagała zawsze sama od siebie. Nigdy nie odmówiła nikomu pomocy. Starała się służyć dobrą radą i swoim doświadczeniem.
Od młodych lat nie cieszyła się dobrym zdrowiem, od ponad 10 lat była osobą całkowicie niepełnosprawną. Zaznała podczas życia doczesnego wiele bólu i cierpień.
Była aktywną parafianką, dopóki zdrowie jej na to pozwalało, nie opuszczała nigdy niedzielnej mszy świętej, a gdy już nie mogła- uczestniczyła w nabożeństwach poprzez niedzielną emisję telewizyjną.
Mimo cierpień, chciała żyć, czuć się potrzebną. Dopóki mogła, pomagała starszej córce z dużym zaangażowaniem w pracy.
Przez ostatnie dwa lata stan zdrowia bardzo się pogorszył. Odeszła od nas w poniedziałek, 03.05.2010, po południu, w Święto Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski. I jeżeli Bóg wybrał dla Niej taki dzień, to pocieszamy się tym, że po tylu cierpieniach jakich doznała za życia, Bóg zabrał Ją prosto do siebie. Tak bardzo pielęgnowała przepiękny obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej w koronie na tle Orła Polskiego, który Rodzina Zmarłej otrzymała od serdecznej przyjaciółki. Wraz z tym obrazkiem poszła do Nieba, został jej ofiarowany na drogę do Wieczności.

 

Tata  *10.08.1934    +27.01.2011

 Konrad Szeniawski, urodzony 10.08.1934 roku w Warszawie.
Przeżył wojnę i Powstanie Warszawskie, wychował się w wielodzietnej rodzinie. Zamieszkiwał wraz z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa w maleńkim mieszkanku na ulicy Próżnej, przy Placu Grzybowskim w centrum Warszawy. 
Był rdzennym Warszawiakiem i do końca swojego życia pozostał chłopakiem ze Śródmieścia, z Placu Grzybowskiego. Uwielbiał Orkiestrę z Chmielnej, stare warszawskie piosenki i warszawską tradycję. Zawsze pamiętał o Rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. 
Zawsze opowiadał, że jako 10-letni chłopak pomagał Powstańcom, wśród których był, wspominany przez zmarłego Konrada do końca życia, Zbyszek Zajączkowski. Wykopanymi tunelami piwnicznymi, dostarczał Powstańcom granaty i butelki z benzyną. Wspólnie z Powstańcami, za pomocą brytyjskich stenów, tych butelek i granatów, skutecznie zaatakowali pierwszy niemiecki czołg w Powstaniu Warszawskim.
Był zawsze bardzo odważny! 
Na pewno nie był ideałem, żył pełnią życia i czerpał to życie pełnymi garściami do ostatnich swoich dni. Żył tak, jakby każdy dzień miał być jego ostatnim.
Mówiono o nim: ”Siwek”, “Bujany” albo: “Chłopak jak walczyk”. A my, kiedy już był starszy, dodawaliśmy : a że walczyk ma sto lat…
Miał dużo uroku, lubił tańczyć i śpiewać. Według opinii kolegów i rodzeństwa, był bardzo szczery i szczodry. Podzieliłby się ostatnim kawałkiem chleba z każdym potrzebującym.
W warszawskiej gwarze mówiono o nim: charakterny chłopak. Zawsze dotrzymywał słowa i był za to bardzo ceniony. Za przyjaciółmi poszedłby na barykady.
Był bardzo ambitny, cenił ludzi z honorem. Uważał, że zawsze należy każdemu mówić prawdę w oczy, nawet gdyby bolało. I tak często postępował.
Popełnił w życiu dużo błędów, nie zawsze postępował wzorowo. Ale zawsze starał się zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie: żonie i dwóm córkom.
Swoich rodziców obdarzał bardzo dużym szacunkiem. Dopóki żyli- w każdą niedzielę, w ich małym mieszkanku odbywało się spotkanie rodzinne, w którym uczestniczyli wszyscy członkowie rodziny. Te spotkania przerodziły się w tradycję.
Kochał sport, w szczególności boks i piłkę nożną, Jego najmłodszy brat Rajmund, obecny jako ostatni z rodzeństwa na tej uoczystości pożegnalnej, był bokserem Polonii Warszawa. Bardzo się obaj kochali i szanowali.
Ogromną sympatią darzył obrazek naszego Papieża, znajdujący się w mieszkaniu córki Lucyny, na którym nad Jego płytą nagrobną widnieje napis; “Nie lękajcie się”. Prosił, aby taki obrazek z wizerunkiem Ojca Świętego córka umieściła w jego mieszkaniu na Mokotowie. Spełnimy to Jego życzenie...
Opowiadał nam często, że kiedy był młodym chłopcem, ukazała mu się w Kościele Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim Matka Boska w niebieskich szatach. I taki obrazek Matki Boskiej ofiarujemy mu na drogę do wieczności...

 

 
Zapal znicz   |   Wszystkie znicze
...
2017-03-06
Do rodziny Lusi: prosimy o zainteresowanie się stronką Lucynki Rymbiewskiej, którą założyliście wraz z Jej śmiercią, czyżbyście zapomnieli?!!!
mama Sebastiana
2016-12-31
Łączymy się z Nimi przez światło.. a jego ciepło bije aż do Ich Krainy.. Oni wiedzą że Ich zabrakło i dlatego mamy takie smutne miny.. Dajmy Im dowody naszej miłości i łączmy się w modlitwie z pokorą.. a poczują nasze serca z wysokości i z wdzięcznością wszystko odbiorą.. Kiedy będziemy zapalać światełka w miejscu gdzie teraz odpoczywają.. niechaj połączy nas więzi mgiełka.. a ujrzymy jak do nas się uśmiechają..
HALINA GÓRSKA
2016-01-24
LUSIU, ŚWIATEŁKA DLA CIEBIE ZAPALAM NA TWOJEJ STRONIE KU PAMIĘCI, O KTÓREJ RODZINA CHYBA ZAPOMNIAŁA...SPOCZYWAJ W POKOJU.
Krystyna Papiernik
2015-10-03
Lucynko bardzo poruszyło mnie Twoje odejście. Będzie Ciebie brakowało wszystkim i bliskim i przyjaciolom. Ku pamięci.
Jolanta Krasnodebska
koleżanka
2015-10-01
Przekazuję wyrazy szczerego żalu i współczucia najblizszym.Jak bardzo trudno jest zegnać na zawsze kogoś,kto jeszcze mógł być z nami.Lucynko,byłaś bardzo dobrym i życzliwym człowiekiem.Na zawsze pozostaniesz w mojej pamieci.
Złóż kondolencje   |   Wszystkie kondolencje
Pamiętam
Ilona
Pierwsza rocznica śmierci Matki Chrzesnej
Znów trudno powstrzymać łzy, Mimo, ze minął już rok, Trudno otrząsnąć się z tego, Pogodzić się, że nie ma już Cię... Byłaś wzorem i ideałem, Każdy chciał być taki właśnie, Wielki talent i przyszłość, Jej gwiazda świeciła coraz to jaśniej... Aż do dnia 29 września, Gdy została do nieba powołana, Nasza Lucynka, opuściła Ziemię, Nasza najlepsza, nasza kochana... Pusto jest teraz na świecie, Ciągle odczuwa się jej brak, Boże...! To jest niesprawiedliwe! Gdy człowiek umiera w tak młodym wieku... A teraz co ja mogę...? Kolejna łezka się w oku kręci, Patrzę w niebo i krzyczę, by wróciła, W pierwszą rocznicę jej śmierci...
Ilona
Dodaj wspomnienie   |   Wszystkie wspomnienia
https://www.youtube.com/watch?v=igNVdlXhKcI
Dodaj plik audio lub video   |   Wszystkie pliki audio i video
Opcje strony:
Zdjęcia
Irena w miejscu wiecznego spoczynku zapala znicz swojej siostrze Halince w miesiąc po jej odejściu
Wigilia u Cioci Irenki, 1991, Mamulek w różowej bluzeczce a w środku Babunia Władziunia.
Rodzinka nad Narwią, Mamulek, Tata i mała Lusia
Nasza Babunia Władzia- mama naszej Mamci
Komunia Lusi, Rodzinka w komplecie, Rodzice i Lusia, Renatka w drodze ;-)) 07.05.1967 rok
Berlin Zachodni, lato 1989, tuż przed upadkiem muru. Babcia i ukochany wnuczek Sebuś.
Berlin 1989, Mamulek i Renia
7 luty 2011
Rodzice i Renatka na Westerplatte, rok 1971
Siostrzyczki nad Narwią
31.12.2010 Grób naszej Mamy
1 Rocznica Komunii Paulinki, Mamulek, Paula, Lusia i Renia, maj 2006
04.02.2011 Grób naszych Rodziców w dniu Ostatniego Pożegnania Taty
Mamulek z ukochaną siostrą, naszą ciocią Irenką
Okres świąteczny 2010-2011 Grób Babci Halki
6.1.2011
04.02.2011 Ostatnie Pożegnanie naszego Taty
Komunia Paulinki, Maj 2005
6.1.2011 święto Trzech Króli..
ślub Rodziców, 08.09.1957
Mamulek, rok chyba 1960
Ostatnie dni, kiedy Mamulek mogła jeszcze chodzić... Mamcia i Paulinka, rok 2000
Urlop w Bułgarii, Złote Piaski, 1984
Wesele Lusi, 18.09.1977
Wycieczka rodzinna do ZOO, Babulek, Sebuś, Kasik i Paula
Sześć miesięcy po rozstaniu...
Mamulek i Renatka, Ostrołęka 1969
Wujek Edek
I jeszcze raz kochane siostrzyczki, tylko kupę lat wcześniej...
Siostrzyczki
Czwarty miesiąc po Twoim odejściu odwiedzam miejsce Twojego wiecznego spoczynku .Irena
Mamulek, rok 1956
Mamulek, Sebuś, wujek Bogdan i Jego żona Ewa, urlop nad morzem 1988
12.05.2010, Ostatnie Pożegnanie i morze kwiatów...
Ostatnie pożegnanie Halinki w kościele św.Wincentego aPaulo na Bródnie przez siostrę Irenę
04.02.2011 Ostatnie Pożegnanie naszego Taty...
Wizyta w Borkach u Wiesi i Pawełka, rok chyba 2006. Mamulek, Sebek, Renia, ciocia Irenka i Bożenka Szrednicka.
04.02.2011 Ostatnie Pożegnanie naszego Taty
Jedno z ostatnich zdjęć Mamci
Wigilia 1980, Mamulek, Lusia i Sebuś
Halina Szeniawska
Mamulek i zmarły w 1991 roku wujek Edek, mąż cioci Irenki. Jak Mamcia Wujka lubiła...
ślub Rodziców, 1957 rok, od lewej: ciocia Henia, wujek Stefan, dziadek Julek, babcia Maria, wujek Bogdan, Rodzice, babunia Władzia, potem ???, niżej ciocie Gienia i nasza Irenka. No i dzieciaczki...
-
Bożenna ,Monika,Marek Koziccy
Bożenna ,Monika,Marek Koziccy
(rodzina) napisał(a) dnia 2010-05-07
Będzie Ciebie Nam bardzo brak.Pamięć o Tobie zachowamy na zawsze w Naszych sercach. Pokój niech będzie z Tobą. Żegnaj HALINKO.....(...)
-
s.Ewy Dyktyńskiej
s.Ewy Dyktyńskiej
zapalił(a) dnia 2013-03-02
Kochani...Gdy oczy swoje otworzę o świcie, mój wzrok Was szuka tam na błękicie, gdzie niebiański pałac się wznosi, tam serce moje modlitwy i światełka dla Was zanosi.R.I.P. (...)
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
Pamiątki
Obrazki pamiątkowe
 
-
SprzataniePomnikow.pl
Kliknij aby obejrzeć ofertę
 
-
Renata Tumicki
06.05.2010